w międzyczasie znajduję chwilę dla patelni (tylko w weekendy). cieszę się najlepszymi jabłkami na świecie (jesieni, trwaj!) a wieczorami piekę stosy warzyw (zaraz po pizzy). ten kwas, to tak nawiązując do chemii z którą toczę najprawdziwszą batalię.
Cytrynowe pancakes z makiem; pasta z awokado
1 jajo
białko
3 łyżki amarantusa
łyżka mąki (raczej nie razowej)
skórka z 1/3 cytryny
2 łyżki maku
1/2 awokado
sok z 1/3 cytryny
2 łyżki serka wiejskiego/ jogurtu/ serka homogenizowanego
miód
amarantus gotujemy ,,al dente". białka ubijamy na sztywną pianę ze szczyptą soli. łączymy z żółtkiem, po czym dodajemy przestudzony amarantus, mąkę, skórkę z cytryny i mak. smażymy na dobrze rozgrzanej, natłuszczonej patelni.
składniki na pastę miksujemy i podajemy z pancakes
jak ślicznie się komponują ! :)
OdpowiedzUsuńRewelacyjne zdjęcia!
OdpowiedzUsuńświetny pomysł, kolory jak na wiosnę :)
OdpowiedzUsuńCudowne zdjęcia! Bardzo mi się podoba ich styl :)
OdpowiedzUsuńAle kolory!
OdpowiedzUsuńA zdjęciami nie przestajesz mnie zachwycać :)
Nie wiem dlaczego, ale cytryna z makiem bardzo się lubią i to śniadanie jak najbardziej mnie dzisiaj przekonuje :)
OdpowiedzUsuńCo za zdjęcia! Ja wciąż nie zaczęłam akcji 'zaprzyjaźnij się z makiem', którą planuję od grudnia, więc nie wiem, czy te placki by mi posmakowały, ale pomysł świetny, pięknie podane i cóż za zdjęcia fenomenalne.
OdpowiedzUsuńcudowne kolory ;) i bardzo odważne połączenie! placki były mocno kwaśne czy dało się je zjeść bez problemu? ;)
OdpowiedzUsuńJa tak krytycznie, ale podanie jest bez sensu- nikt nie zje tych cyrtyn (ze skórką?!) pomiedzy plackami. I masz problem z banansem bieli, bo zielonkawe są te zdjęcia. Ale tak czy siak, duże zmiany na plus u ciebie ;))
OdpowiedzUsuńtak samo jak bez sensu jest układanie jakichś śmiesznych ususzonych listków dookoła, jak robienie zdjęcia nieusmażonego ciasta i jak parę innych rzeczy ;) a tak zupełnie notabene- podobno niektórzy jedzą i skórkę z cytryny! (random fact)
Usuńco do balansu- wieeeem, ale walczę z porannym, innym już teraz niż wcześniej światłem i brakiem czasu (zarówno przy robieniu zdjęć, jak i przy obróbce, której nie poświęcam więcej niż 3 minut). w każdym razie- dziękuję za.. rady? :)
Połączenie i podanie jest genialne <3
OdpowiedzUsuńPadłem i nie wstaję... Cytrynę i mak kocham, a zdjęciami zaspokoiłaś moją potrzebę piękna ;d
OdpowiedzUsuńPrzegladam tego posta z piaty raz i napatrzec sie nie moge, takie cudne zdjecia!
OdpowiedzUsuńtak o kwasie mówiąc, to aż mi buzię przekrzywiło na samą myśl o kwaśnej cytrynie, ale bardzo ją lubię w placuszkach itp. :)
OdpowiedzUsuńpowodzenia w tym wszystkim! :*
no nie mogę oderwać wzeoku od tych zdjęć *.*
OdpowiedzUsuńfajnie tu u Ciebie ! !:)
OdpowiedzUsuńZ chemią to i ja za pan brat nie jestem... Oby ten kwas tylko słodyczy jesieni nie przysłonił, bo szkoda tak piękną porę roku tracić na jakieś tam smutki! ;)
OdpowiedzUsuńCałkiem fajne te placki!
OdpowiedzUsuńA ja z kwasów miałam sprawdzian i oberwałam jedynkę, o ; )