,,brak czasu" nabiera nowego znaczenia. cóż, hasło przewodnie które będzie mi przyświecać przez następne miesiące to ,,lepiej się zorganizować, nie ma sensu panikować". a to miejsce umrze śmiercią naturalną, tak czuję.
niniejszy przepis wbrew wszelkim pozorom jest absolutnie czasooszczędny- starcza na kilka obiadów, sprawdzi się jako dodatek do lunchboxu czy ,,małe co nieco". przy okazji smakuje naprawdę dobrze, jest miłym odstępstwem od mięsnych obiadów (schabowy jako złoto kuchni narodowej polskiej) i... wyjątkowo uroczo się prezentuje ;)
Azjatyckie wytrawne praliny ze smażonymi warzywami i sosem tahini
szklanka ugotowanego, brązowego ryżu
3/4 szklanki ugotowanej soczewicy
1/4 szklanki bułki tartej
pęczek tymianku*
ząbek czosnku
1/2 małej cebuli
jajo
łyżka sosu sojowego
łyżka oleju sezamowego (użyłam lnianego)
łyżka pasty chilli (moim zdaniem mniej)
szczypta soli
olej
duża cebula
garść grzybów (borowiki, podgrzybki, miodówki- co las przyniesie)
1/2 główki brokuła
ryżowy vinegar (u mnie brak), sól
3 łyżki jogurtu naturalnego
2-3 łyżki tahini
mały, zgnieciony ząbek czosnku
łyżka sosu miso (u mnie brak)
łyżka soku pomarańczowego
sok z 1/2 cytryny (u mnie- limonka)
łyżka oleju sezamowego
pieprz
ryż i soczewicę wystudzić. czosnek, cebulę, sos sojowy, olej sezamowy, pastę chilli i jajo zmiksować (kilka sekund wystarczy). dodać resztę składników na ,,bryłki" i zmiksować. nie mamy uzyskać gładkiej pasty- powinniśmy widzieć kawałki ryżu i soczewicy. gotowej masie należy dać ,,odpocząć" ok. 10 minut. po tym czasie formujemy z niej kuleczki o średnicy 2-4cm i układamy na blaszce wyłożonej papierem do pieczenia. wkładamy do nagrzanego piekarnika na 15-20 minut.
olej rozgrzewamy na patelni. cebulę kroimy w piórka, grzyby kroimy na kawałki wielkości złotówki (ja ze zbiorów powybierałam najdrobniejsze osobniki dzięki czemu nie musiałam ujmować im uroku). oba składniki wrzucamy na olej i smażymy 3-6minut. po tym czasie dorzucamy różyczki brokuła, zmniejszamy gaz, podlewamy vinegarem i dusimy pod przykryciem ok. 10 minut.
w tym czasie przygotowujemy sos, mieszając wszystkie składniki.
podajemy ciepłe, zaraz po wyjęciu z pieca!
Wyglądają prze prze genialnie. Podejdę pod okno Twojej klasy i mi kilka zrzucisz, ok? ;D
OdpowiedzUsuńWyobraziłam sobie tą sytuację, dość zabawnie by to wyglądało :D
UsuńAle przyznaję rację, genialne te praliny :)
Fajne te pralinki :D
OdpowiedzUsuńPrezentują się fantastycznie!
OdpowiedzUsuńWiesz co? Nie wiem w czym powód jest ale zdjęcia to Ty masz mistrzowskie! Nie moge przestać się na nie patrzeć :D
OdpowiedzUsuńO matko, wyglądają przefantastycznie!
OdpowiedzUsuńjedno słowo mam: robię! właśnie szukałam ciekawego sposobu na zalegającą soczewicę :)
OdpowiedzUsuńWyglądają prze apetycznie ! <3
OdpowiedzUsuńUwielbiam Twoje zdjęcia. Masz do tego rękę :)
OdpowiedzUsuńto prawda, prezentują się świetnie (:
OdpowiedzUsuńniech to miejsce nie umiera! już za dużo smutków przez tą szkołę :c
Ale świetnie wyglądają!
OdpowiedzUsuńMuszą być pyszne :)
świetne są! te smaki idealnie trafione w moje gusta :)
OdpowiedzUsuńczas, czas, czas... tak ważny w ciągu roku szkolnego, tak ważny w życiu - CZAS pomyśleć o tym jak dobrze go zorganizować, by czuć się spokojnie i dobrze :)
zakochałam się już w tych pralinach *-*
OdpowiedzUsuńi ten sos <3
jakie pyszne wytrawne praliny!! jestem zachwycona Twoim przepisem :)
OdpowiedzUsuńidealne jako przekąska w pracy na szybko ;)
OdpowiedzUsuńteż ostatnio cierpię na brak czasu... czasami doba mogłaby być troszkę dłuższa ;)
te zdjecia są wspaniale <3 !
OdpowiedzUsuńGenialny przepis. Oczywiście zapisuję :)
OdpowiedzUsuńPieczone praliny na obiad to swietny pomysl i do tego prezentacja wspaniala :)
OdpowiedzUsuń