absolutnie nic nie wyolbrzymiając- jeśli macie ochotę na najsmaczniejsze śniadanie, jakie jedliście od dawna, to wypróbujcie ten przepis. a dwa kilogramy malin smakuje najlepiej wobec świadomości, że samemu się je wyhodowało.
Gryczane knedle z ricottą; maliny i tahini
2 ugotowane ziemniaki (ok. 100g?)
3 łyżki mąki (lub 4, zależnie od konsystencji)
żółtko
ok. 3 łyżek ricotty
ziemniaki, mąkę i żółtko blendujemy na gładką masę i odstawiamy na noc do lodówki (można to pominąć, jeśli ma się możliwość hałasowania od świtu ;). rano dzielimy masę na dwie części. każdą z nich formujemy w ,,półmisek"* w który wkładamy tyle (posłodzonej!) ricotty ile się da i zlepiamy do postaci... knedla. wrzucamy do wrzącej, osolonej wody. odcedzamy po 2-4 minutach od wypłynięcia na powierzchnię.
*zdecydowanie zalecam zwilżyć dłonie- bez tego ulepienie knedli jest nieomal niemożliwe
Śniadanie mistrzów, wygląda genialnie! A co do tych malin... wyślij trochę :<
OdpowiedzUsuńJak takie genialne to wypróbuję oczywiście. Twoja rekomendacja jest jedną z najbardziej liczących się rekomendacji :D
OdpowiedzUsuńknedle prezentują się genialnie, ale zdjęcie, na którym widać ich zawartość powaliło mnie na kolana! na widok tej ricotty w środku aż ślinka cieknie ;)
OdpowiedzUsuńDlatego cieszę się, że mam garść znajomych, dla których robię kameralną imprezę z ciastem, drinkami i filmem ;) Narzekasz, ale chyba jest fajnie, co?
OdpowiedzUsuńDorwe ziemniaki i zrobię.
Ups, to moje stare konto - Gosia.
Usuńto impreza rodzinna była, której miało nie być, tylko rodzina się zapowiedziała, że ,,wpadają na urodziny" i raczej nie było wyjścia ;) ,,znajomkowe" urodziny będą zdecydowanie inne.
Usuńi blożek też nju?
Nie. Boże, co za wstyd, założyłam tego bloga chyba w 6 klasie podstawówki i nawet nie wiedziałam, że jeszcze istnieje.
UsuńWyglądają prześwietnie :O
OdpowiedzUsuńEh, a ja od tygodnia w żadnym sklepie ricotty dorwać nie mogę :< Knedle wyglądają fantastycznie, do tego jeszcze te tahini tak powoli się po nich rozlewa, bajka ;)
OdpowiedzUsuńosiemnastka to nie takie zwykłe urodziny, więc celebruj do woli :)
OdpowiedzUsuńto najlepszy czas i żaden tam egocentryzm, trzeba łapać chwile :)
OdpowiedzUsuńJa akurat też nie lubię obchodzenia urodzin... i taka dziwna atmosfera czasem panuje ;P
OdpowiedzUsuńTeraz mnie malinami czarujesz?!
Świetne te knedelki! I bardzo lubię Twoje zdjęcia :)
OdpowiedzUsuńO mamo! Doskonałe!
OdpowiedzUsuńta ricottą w środku to nie powiem, zaszalałaś :D na tyle, że sama mam ochotę coś nią nadziać ;p
OdpowiedzUsuńciekawy pomysł na knedle! do tego są tak ogromne <3
OdpowiedzUsuńmaliny? ups, zawsze wyjadam sama wszystko co kupię, no może czasem trochę się podzielę :D
ricotta i maliny?
OdpowiedzUsuńno to juz wiem, że muszą smakować nieziemsko *-*
O rany, muszę to zrobić!
OdpowiedzUsuńWyglądają obłędnie!
Obrazek jak z bajki, tylko gdzieś mi się smak zapodział... Poszukam w kuchni, oj, niesamowicie zachęciłaś do harców przy garnku ;)
OdpowiedzUsuńsię ziemniaków nie blenduje..
OdpowiedzUsuń