niedziela, 4 października 2015

o pierwszym tygodniu studiów- po nim

...o ile mogę się wypowiadać jakkolwiek obiektywnie. a pewnie nie mogę ;)
tryb uczelniany jest chyba tak samo przerażający co fascynujący. z jednej strony zupełne ,,radź sobie sam" i ,,jesteś już dorosły", straszenie jak to tu ciężko nie jest i jak bardzo wiele z nas po prostu nie da rady (cóż no, nie wątpię). do domu wiozłam 10kg książek- do przerobienia jakieś 450 stron, w dwa dni. w tym tygodniu z samej anatomii przyswoiłam tyle materiału, ile przez semestr biologii w liceum. ...ale jestem w stanie wyłożyć wam wszystko na temat waszych kończyn górnych. w dwóch językach.
i to drugie oblicze:  poczucie tego, że ktoś chce cię czegoś nauczyć, że jesteś ważny (bo studia to już nie ,,element nieomal obowiązkowy" jak szkoła średnia), że ktoś jest w stanie zainwestować w ciebie duże pieniądze (uczelnia jest naprawdę nafaszerowana wszystkim, czego potrzeba)- jeśli odpowiednio (nie mylić z- odrobinę) się przyłożysz. świadomość, że uczą cię ludzie z rzeczywistą wiedzą, czego tak często mi brakowało wcześniej. że na zadane pytanie dostaniesz wyczerpującą odpowiedź (z której i tak nic nie zrozumiesz, ale to dlatego, że... materiał jest ci obcy), jak wnikliwe by nie było.
z rzeczy bardziej ,,o mnie"- życie w akademiku nader mi odpowiada. opuszczenie domu mimo wszystko dobrze mi robi, odcięcie się od wpływów rodziców jednak ma pozytywne aspekty (i wcale nie powinno to brzmieć źle! wydaje mi się że to w którymś momencie całkiem normalne). chyba nawet nie tęsknie za mocno ;). samopoczucie też na plus. może nie dlatego, że coś faktycznie się polepszyło, a bardziej- po prostu nie mam czasu myśleć. i niech to będzie wyjście- na jakiś czas przynajmniej.

gryczany krem z karmelizowanymi w kremie z kasztanów dzikimi jabłkami, suszonym jałowcem i migdałami

paradoksalnie im szybsze śniadania robię, tym później je zjadam. a to trochę sentymentalne, bo w misce kupionej na paryskim pchlim targu za grosze, a jabłka usmażone w tym słynnym ,,la creme de marrons", też z Francji przywiezionym.


11 komentarzy:

  1. Mam podobne odczucia. Szczególnie co do tego dwustronnego nakładu "pracy". I mimo, że póki co nie przyswajam jeszcze takiej ilości wiedzy - muszę zacząć. Bo jak pójdzie lawina wymagań, to może mi się podwinąć noga. Nie mówiąc już o moich pseudo ambicjach.
    Mam nadzieję, że przy dobrej zabawie czas Ci szybko zleci :D a tak serio to wielkie powodzenia!

    OdpowiedzUsuń
  2. W sumie to nieźle mnie nastraszyłaś. Z jednej strony opowiadasz o tych studiach jednak z wielkim podziwem i widać zainteresowaniach, a z drugiej przeraża mnie ta ilość nauki i zaangażowania jakie trzeba w to wszystko włożyć. No, ale odpoczywać to będziemy na starość, hehe :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Zastanawiam się, co by tu napisać i jedyne co mi do głowy przychodzi to banalne 'powodzenia'. Widać, że studia zajmują ci większość czasu, bo twoja fejsbookowa aktywność się znacząco zmniejszyła, shame on you. Ale chyba wreszcie zajmujesz się tym, co naprawdę lubisz, więc wydaje mi się, że podjęłaś dobrą decyzję.. No i "nie myśleć" to dobra opcja, ale że dość krótkotrwała to chyba zdajesz sobie sprawę ;)
    I a propos - śniło mi się, jak jedziesz autem i mi machasz #gosiakierowca <3

    OdpowiedzUsuń
  4. coś genialnego! jestem bardzo ciekawa smaku!

    OdpowiedzUsuń
  5. O matko to wygląda prze-ge-nial-nie!
    Do studiów mam jeszcze 3 lata, ale szczerze mówiąc już mnie to ekscytuje. :D Mam w sumie "nieodciętą pępowinę", ale wiem, że taka jest kolej rzeczy.
    Trzymam kciuki za Twoją naukę! :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Takie niemyślenie to niezbyt dobra opcja moim zdaniem. Choć jeśli ma to tymczasowo pomóc, a potem będzie łątwiej się z obecnym natłokiem myśli uporać... No mam nadzieję że rzeczywiście tak będzie. No i że kolejne tygodnie studiowania przyniosą dalszą fascynację nauką :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Niedługo już zapewne wdrożysz się w uczelniany tryb i wszystko będzie łatwiejsze ;)
    Karmelizowane jabłka! Ale muszą smakować...i kasztany... <3

    OdpowiedzUsuń
  8. Ej, aż w sumie nie wiem, jak i gdzie coś napisać, żeby coś wniosło i miała czas przeczytać xd Powiem tylko, że jeśli mogę się trochę pomocą dołożyć, to zawsze możesz walić, ewentualnie zdjęcia Bochenka (nie nie, wcale nie chleba) zawsze na propsie ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Wszystko brzmi całkiem pozytywnie :)
    Oby tak dalej, widać że trafiłaś na odpowiedni kierunek!
    a tej wyprowadzki zazdroszczę, jestem pewna że u mnie zmieniłaby wszystko na lepsze

    OdpowiedzUsuń
  10. Pięknie to opisałaś! Studia to już nie obowiązek, to wybór z własnej woli ;) Może i dużo nauki, ale jeśli to jest to co Cię fascynuje...powodzenia! :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Szczerze, to nie mogę się doczekać trochę tej całej dorosłości, bo dzięki niej zapomina się o wielu przykrych i męczących rzeczach chociaż na chwilę. Chociaż ''niemyślenie'' też nie jest dobrym rozwiązaniem wszystkich problemów, szczególnie tego jednego, najgorszego...
    JA i tak cały czas trzymam za Ciebie mocno kciuki ! :*

    OdpowiedzUsuń