Owsiany lawendowy krem z gruszką i prażonymi nerkowcami
zdecydowanie za rzadko jem takie śniadania. a odkrycie lawendy w szafie (,,chroni przed molami") nie lada mnie ucieszyło
4-5 łyżek płatków owsianych
3/4 szkl. mleka
białko dużego jaja
kilka ,,pęczków" lawendy
słodzidło, sól
gruszka, nerkowce
do mleka wieczorem wrzucamy lawendę, żeby ,,przeszło aromatem". płatki mielimy na mąkę, a białko ubijamy z solą na bardzo sztywną pianę. w tym czasie mleko wraz ze słodzidłem doprowadzamy do wrzenia. wrzucamy płatki i gotujemy do zgęstnienia. dodajemy białko i bardzo dokładnie mieszamy.
Wygląda bardzo delikatnie ♥
OdpowiedzUsuńI bardzo dobrze zrobiłaś :D Bo szczerze, to się troszkę martwiłem.
OdpowiedzUsuńNawet sobie nie wyobrażasz jak ja się za lawendą nachodziłem ... i jej nie zdobyłem -.-
Oddałabyś trochę?
Lawenda już dawno uraczyła mnie swoim cudownym smakiem, więc wyobrażam sobie smak tego kremu *.*
OdpowiedzUsuńJak chcesz też mogę ci pomóc w niemiecku , ale nie musisz mi dawać drożdżówek :D
takie kremy owsiane, lekkie i delikatne to ja uwielbiam! a i dodatek lawendy dodaje pewnie ciekawego smaku i aromatu :)
OdpowiedzUsuńKochana, bardzo się cieszę, na prawdę! ;D
OdpowiedzUsuńZdjęcie jest przecudowne, piękne po prostu!
Ale delikatnie wygląda ten krem! Dodatek białka jaja pięknie tu zadziałał :)
OdpowiedzUsuńJa też zdecydowanie za rzadko jadam takie kremy.
chroni przed molami w owsiance!
OdpowiedzUsuńprogres, progres i jak to powiedziałaś "chwała okresowi bez tabletek"
<3
ps: ładny ten nowy nagłówek darmowy-hosting-zdjec.pl
UsuńChyba chałwa! :D
UsuńA z tym naglowkiem sie uporam, ale.. no, moze jutro ;)
Przepiękne zdjęcia! Niesamowite to śniadanie, godne spróbowania!
OdpowiedzUsuńto ja powiem, że właśnie takie śniadania u Ciebie lubię najbardziej. :)
OdpowiedzUsuńo, wiesz, mama też mi ostatnio o tym powiedziała! to bardzo miłe, że pomyślałaś, żeby mi napisać :) za to właśnie Trójkę uwielbiam, trafiają w moje serce często
UsuńKocham takie puszyste kremy, a dodatek lawendy brzmi bardzo zachęcająco!
OdpowiedzUsuńA ten symbiotyczny związek bardzo mi się podoba, taki mutualizm, każdy czerpie korzyści :D
Przepiękne zdjęcie! W ogóle cały dzisiejszy post ma w sobie coś przyjemnego.
OdpowiedzUsuńwęglowodany, hehe
UsuńNo to witaj dziś w lawendowym klubie :D
OdpowiedzUsuńMuszę w końcu przekonać się do tej lawendy. No i gdzieś ją znaleźć :) Fajny masz układ z kolegą, ale ja na jego miejscu wolałabym układ pomoc w niemieckim - Twoje lunchboxy. Tak byłoby o wieeele smaczniej :D
OdpowiedzUsuńOjejku lawendowy smak to ja uwielbiam <3
OdpowiedzUsuńRozbawił mnie ten tekst o molach, brzmi to znajomo...zgadnij co w mojej szafie wisi w woreczku? :D
Ostatnio policzyłam sobie BTW i wyszło mi, że jem "idealnie" do tego co obliczyłam. Za bardzo się na tym nie znam, ale jakoś sobie poradziłam :D
OdpowiedzUsuńA takie kremy to mogłabym jeść codziennie <3
i dobrze, progress nawet duży moim zdaniem :)
OdpowiedzUsuńcudowne dzisiejsze zdjęcie jest, takie spokojne...
Podoba mi się taki układ, chcę takiego kolegę! :D
OdpowiedzUsuńWygląda jak taka chmurka , chmurka szczęścia :>
OdpowiedzUsuńprawidłowo, że postępy robisz :) z każdego kroku do przodu trzeba się cieszyć, ale i nie spoczywać na laurach, trzymam kciuki :)
OdpowiedzUsuńuwielbiam kremy!
OdpowiedzUsuńjestem ciekawa jak smakuje Twój krem! :)
wygląda na bardzo smaczny :))
zamiast mu kupować drożdżówki następnym razem upiecz swoją ;p krem lawendowy... nie chciałabyś zobaczy mojej reakcji jak przeczytałam tytuł... ;) ten krem to coś pięknego musiało być :D
OdpowiedzUsuńŚliczne zdjęcie! Widzę, że dużo bloggerów używa lawendy, chyba ja też zacznę :D
OdpowiedzUsuńA gdzie ser ? :<
OdpowiedzUsuńLawendowa blogosfera, bardzo mi się to podoba :)
Zdjęcie i lawendowy klimat, majstersztyk.
OdpowiedzUsuńI zwiększaj te 'wyngle'- wiesz, że na dobre Ci to wyjdzie tylko. :)