życie ,,poza-maturalne" z dnia na dzień zdaje się być coraz ciekawsze. im bliżej matury tym mniej jest ona dla mnie zajmująca, i nieco ciężko się bronić przed rzeczami tak prozaicznymi jak chęć rysowania czy upieczenia sernika (o 22).
nie wiem czy to słuszne, ale ja bawię się całkiem dobrze. płakać będę w maju
Jabłka w cynamonowym gryczanym cieście; masło orzechowe, jogurt
Idealne połączenie :)
OdpowiedzUsuńWłaśnie widzę, że ostatnio jakaś taka wzmożona aktywność na blogu - oczywiście nie narzekam, bo zawsze lubiłam Twój sposób pisania i zdjęcia :D
OdpowiedzUsuńA co do matury, to szczerze mówiąc, mam wrażenie, że i tak jesteś dobrze przygotowana, a może taka przerwa da Ci potem znowu kopa energii do nauki ;)
Też zauważyłam w sobie ostatnio tendencję do odmaturzania się, ale pokonuję to na bieżąco, sama się nie zda :D
OdpowiedzUsuńTakiego pomysłu na jabłka szukałam ;)
A gdzie tam płakać, poradzisz sobie na pewno, życie nie kręci się tylko wokół nauki w końcu! :D
OdpowiedzUsuńSłuszne, słuszne!
OdpowiedzUsuńJuż bym się prawie zabrała za te jabłka, ale jakoś nie mogłam pogodzić się z tym, że musiałabym je spożywać bez masła, które wyszło :( I zatęskniłam za tymi w cieście sezamowym </3
MMmmm <3 Porywam Ci te sniadanko !
OdpowiedzUsuńA mature zdasz na pewnoo !
Przez poprzednie lata ciężko pracowałaś, więc im bliżej matury tym bardziej zrozumiałe, że ci się nie chce! xD
OdpowiedzUsuńplisssss, żeby każdy się tak do matury przygotowywał jak Ty, to by było dobrze - serio, nie masz się co przejmować, zobaczysz, że wszystko będzie ok :)
OdpowiedzUsuńNo dokładnie z ust mi to wyjęłaś :D Żyj Gosia żyj :)
UsuńPrawda, i tak odwalasz mnóstwo roboty ;-]
UsuńA myślałam, że tylko u mnie jest taka zależność, że im bliżej matura tym dalej do książek.. :P
OdpowiedzUsuńSmaczne ;))
OdpowiedzUsuńhahaa mnie też się coraz bardziej nie chcę, ale im bliżej tym bardziej się przykładam :D
OdpowiedzUsuńa tam, ja wiem, że damy sobie świetnie radę! ;) a czas na przyjemności zawsze powinien się znaleźć :)
OdpowiedzUsuńMyślę, że jesteś osobą, która jest dość dobrze przygotowana do matury, także smiało korzystaj z przywilejów dorosłego zycia! :D
OdpowiedzUsuńA ciasta pieczone w nocy smakują najlepiej ;)
Kuszą zewsząd te jabłka w cieście :D Chyba i ja ulegnę :D
OdpowiedzUsuńMiłego dnia :D i wszystkiego najlepszego z okazji Naszego dnia Kobiet :)
ja wierzę, że dobrze Ci pójdzie :)
OdpowiedzUsuńpieczenie sernika to zawsze najlepsza opcja, i godzina nawet nie gra wtedy roli :D
Oj, daj spokój, myślę, że mimo wszystko pójdzie Ci całkiem dobrze- lepiej jest trochę wyluzować, niż trząść się ze strachu i zakuwać po nocach!
OdpowiedzUsuńSwoją drogą, ja też często piekę w późnych godzinach wieczornych:D
Typowe, ja zawsze kiedy siadam do nauki zawsze znajduję sobie milion ciekawszych zajęć, jak choćby regulowanie brwi...
OdpowiedzUsuńTakie jabłka mogłabym jeść całymi dniami ♥
Nocne serniki wychodzą najlepsze, ot co.
OdpowiedzUsuńPo przeczytaniu "mało Naturalne jabłka" moja rozkmina sięgnęła zenit ;D
Matko Święta, dziewczyno jak Ty wiecznie dramatyzujesz... tak za pewne będziesz gorzko płakać w maju jak teraz tak zaszalejesz, że odejdziesz na chwilę od książek albo upieczesz sernik. Uwierz mi- tyle, ile Ty się uczysz( przynajmniej tyle, ile można wnioskować z Twoich postów) to mało kto się uczy i naprawdę weź wyluzuj, bo napiszesz to świetnie nawet jak nie spędzisz nad książkami każdej wolnej godziny. Żeby mi zaraz nie pociśnięto, że nie chodzi o to żeby zdać ale JAK zdać,to uprzedzę że sytuację znam, bo sama pisałam maturę nie tak dawno temu i też przygotowywałam się do niej w dobrym liceum( rankingowa pierwsza piątka Polski). Wielu mich znajomych poszło na medycynę, architekturę, niektórzy skończyli nawet na Cambridge. I uwierz mi- nie przypominam sobie, żebyśmy przez ost 1,5 roku przed maturą tak się zamartwiali, czy uważali że impreza/wieczorne wyjście/upieczenie ciasta jakoś wpłynie na nasze wyniki. Nie piszę tego żeby być niemiła, ale po prostu mam wrażenie że z ciętej, pewnej siebie dziewczyny z nieco ironiczym podejściem do rzeczywistości, jaką uwielbiałam czytać od początku bloga, robi się trochę maruda ;)
OdpowiedzUsuńI żeby nie było kompletnego hejtu- co do Twoich przepisów nie mam żądnych zastrzeżeń- co jeden to lepszy i przyznaję, że mało który blog tak trafia w moje kubki smakowe jak ten :D
po 1- połechtałaś moje ego tym, jaką mnie sobie wyobrażałaś, mam nadzieję, że to poniekąd słuszne (i że się nie ,,romemłałam" do końca) ;)
Usuńi cała reszta: u mnie nie wygląda to tak, że jednorazowe wyjście to tragedia ale ja faktycznie z dnia na dzień robię coraz mniej. wczoraj wróciłam do domu o 15 i zabrałam do ,,pracy" o... 22. 7h nie zrobiłam nic. i tak ,,dzyń w dzyń". a ja ze swoją częstotliwością nauki naprawdę nie wybijam się ponad rówieśników- wszyscy w mojej klasie dnie i noce spędzają nad książkami, a na przerwach zamiast jeść kanapki wypełniają kserówki z korepetycji ;)
haha, to cieszę się, że choć w kuchni jeszcze zupełnie mdła się nie zrobiłam! (: