im więcej się ma w głowie tym trudniej to przełożyć na słowa, więc dzisiaj zostawiam tu nieco wolnego od mojego gadania miejsca. zamiast tego wychodzę i jadę do /gdziekolwiek/. siedzenie w domu nie sprzyja niczemu dobremu.
jutro wyniki matur- trochę mi one nakreślą jak się odnieść do rzeczywistości i rozjaśnią pewne znaki zapytania. albo po prostu liczę, że tak będzie
ze spraw organizacyjnych: niedługo zmienię nazwę adres bloga na jarofmilk.blogspot.com. piszę, żeby każdy zdążył się przestawić :)
Czekoladowe ciasto fasolowe z wegańską bitą śmietaną i truskawkami*
[miało być z brzoskwiniami, ale owe zniknęły nocą w niewyjaśnionych okolicznościach]
super prosta w przygotowaniu, smaczniejsza niż można przypuszczać- być może nie jest tak puszysta jak ta ,,prawdziwa", ale to z pewnością miła alternatywa. jadłonomia pewnie ze mnie żadna, ale... robię co mogę ;)
wegańska śmietana:
1/4 szklanki sezamu
szklanka wody
łyżka oleju sezamowego (każdy inny też się nada)
łyżka cukru/erytrolu/ksylitolu
łyżka gummy guar
sezam upraż, aż nieco zbrązowieje. umieść w szklance i zalej wodą, odstawiając na min. 2-3 godziny. po tym czasie należy odlać wodę, sezam zalać szklanką przegotowanej wody i zmiksować dokładnie- do czasu, gdy nie będzie już widać całych jego ziarenek. wtedy możemy przesączyć przez ściereczkę sezamowe fusy- otrzymując sezamowe mleko.
chcąc zrobić z niego śmietanę- dodajemy pozostałe składniki i ubijamy, do uzyskania pożądanej konsystencji
czekoladowe ciasto fasolowo-buraczane:
240g odsączonej czerwonej fasoli z puszki
średniej wielkości burak (ok 90g)
jajo
3 łyżki kakao
40g mąki (u mnie gryczana i pszenna pełnoziarnista)
łyżka oleju
coś słodkiego- wedle uznania
buraka ścieramy na tarce. dodajemy pozostałe składniki i miksujemy aż otrzymamy zupełnie gładką masę. być może będzie trzeba dodać 2-4 łyżki wody. całą masę wylewamy do naczynia wyłożonego papierem do pieczenia. wstawiamy do nagrzanego do 180-200'C piekarnika- pieczemy 40min pod przykryciem (z folii aluminiowej). po tym czasie usuwamy folię i pieczemy 10-20 minut, aż ciasto nieco odparuje
Fasolowo-buraczane i czekoladowe do tego? Obłęd. No i zwieńczone truskawkami. :)
OdpowiedzUsuńJestem pod wrażeniem naprawdę;)
OdpowiedzUsuńjesteś sobą, a nie jadłonomią ;) śmietana na pewno smakuje obłędnie! <3
OdpowiedzUsuńjutro wyniki, nie wiem co myśleć, ale teraz na pewno nie one mi w głowie, tym zajmę się po wtorku, po wszystkim.
Truskawki i bita śmietana i czekolada? mmmm
OdpowiedzUsuńpolarois.blogspot.com
JAK, pytam się JAK na to wpadłaś - biję pokłony, i do tego takie piękne zdjęcia :)
OdpowiedzUsuńTakiej wegańskiej śmietany nigdy nie widziałam. Jestem pod mega podziwem pomysłów, które rodzą się w Twojej głowie :D
OdpowiedzUsuńUwielbiam kokosową wegańską śmietanę, takiej jeszcze nie próbowałam, pewnie równie smaczna :) Aczkolwiek nie wygląda na taką którą da się ubić na sztywno jak kokosową?
OdpowiedzUsuńz pewnością nie jest aż tak sztywna, ale na zdjęciu też nieco bardziej oklapnięta niż pierwotnie (przez temperaturę ciasta i czas, który minął zanim zrobiłam zdjęcie). to w zasadzie coś między bitą śmietaną a jogurtem, ale... oh no, czy wszystko musi być idealne ;)
UsuńWygląda bardzo apetycznie i smacznie :)
OdpowiedzUsuńCo do matur i przyszłości dziś pozostaje tylko powiedzieć, że jakoś to będzie, jakoś to się poukłada :)
OdpowiedzUsuńCiasto na pewno pyszne, a śmietaną czuję się zaintrygowana, zwłaszcza, ze tej prawdziwej bitej śmietany od dzieciaka nie lubię :P
Placki i omleta robiłam, ale ciasta z fasoli jeszcze nie. W wakacje dużo czasu, także na pewno nadrobię!
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki za jutro! (Choć one i tak nic nie dadzą, ale trzymam!)
Dzięki za komentarz. Jakoś tak od razu uśmiech sie na mojej twarzy pojawia, jak widzę komentarz od 'nimhe i' :)
Od siedzenia w domu czasem już oczy nie są w stanie podołać (pozdrawiam, okularnik jestę), w takim momencie najbardziej terapeutyczne jest wyjście na rower. Patrzenie w dal i kawałek zieleni - need it.
OdpowiedzUsuńTy wiesz, robiłem kiedyś takie różne kremy/serki/śmietany z sezamu, ale kurka, gorzkniał tak jakoś po pewnym czasie i już nie zadowalał tak podniebienia. Gwoli poszerzenia horyzontów - zgorzkniała Ci ta śmietana? ;)
Te, Pani, ja tu na odpowiedź czekam a propos śmietany!
Usuńaaa przepraszam, miałam odpowiedzieć i z głowy wypadło-
Usuńnic się z nią złego nie stało, ale być może tutaj decydujący był czas- moja zwyczajnie nie miała czasu się zepsuć/ zgorzknieć- stała w lodówce nie całe 48h ;)
Dziękuję ;)
UsuńTamte te moje mazidła stały nawet krócej, ale może najbardziej kluczowy był proces moczenia sezamu (krótko - ze 4h, bo sezam trza króciutko moczyć). No nic, w każdym razie sezam fajny jako tahini w hummusie c:
Dlatego osobiście bardzo mało piszę na blogu, bo zwykle mam w głowie tak dużo, że nic nie potrafię sklecić. Ale wyjście z domu w takich chwilach jest ogromnym plusem, nie ma nic lepszego, niż oderwanie się ;)
OdpowiedzUsuńNie wiem, co jest takiego w Twoich zdjęciach i Twoim jedzeniu, ale widziałabym je na stronach czasopism kulinarnych ♥
Trzymam kciuki za wyniki z matur!
OdpowiedzUsuńJa jak za długo siedzę sama w domu zaczynam mówić do siebie... Samotność cały czas mi doskwiera...
Porywam przepis ! :D
Jestem pod ogromnym wrażeniem tego ciasta w połączeniu z tą bitą śmietaną! :)
OdpowiedzUsuńnigdy bym na to nie wpadła
OdpowiedzUsuńGenialna ta bita! :D
OdpowiedzUsuńHej hej jak tam wyniku kochana? Chwal sie :p
OdpowiedzUsuńdostane się .-.
UsuńO! no to gratulacje wielkie! :) możesz być z siebie dumna!
UsuńJa chyba nazwałabym ten sezamowy dodatek sosem.
OdpowiedzUsuńA jadłomanią nie jesteś, ale Twe przepisy również są niewątpliwie ciekawe, a zdjęcia według mnie cudne! :)
Jejuu świetnie to razem wygląda :)
OdpowiedzUsuń