Omlety curry z pastą z soczewicy; smażonymi pieczarkami, cebulą i pietruszką
przysięgam, że od kiedy zrobiłam ten omlet po raz 1., tak jem go codziennie- od tygodnia już przeszło
powróciła moja miłość do soczewicy. leżała gdzieś głęboko schowana, zapomniana. rany, dlaczego?
zróbcie coś dla mnie i dla siebie i spróbujcie po prostu, serio!
omlet:
jajo, łyżkę mąki, wodę, pieprz, curry i suszony lubczyk- miksujemy i smażymy (nie pomijamy przypraw!)
nadzienie:
ugotowana soczewica (przysięgam- nie wiem ile, na oko), kilka oliwek, 1/3 ząbka czosnku, łyżeczka koncentratu pomidorowego- wszystko miksujemy
do tego podsmażamy pokrojoną w plasterki pietruszkę, pieczarki i cebulę
świetny pomysł, aby taki omlet podać z na pewno przepyszną pastą z soczewicy!
OdpowiedzUsuńakurat soczewicę uwielbiam, aczkolwiek nie przepadam za oliwkami... za to pieczarki, pietruszka, curry... ooojjjjj, bardzo lubię! <3
OdpowiedzUsuńczasem trudno mi uwierzyć, że to już...tak szybko! i to prawda, bardzo wiele od tego zależy, ale nie myślmy o tym tak (przynajmniej ja się staram nie nakładać na to tak wielkiej wagi) ze względu na stres. napisać, zdać (oczywiście bardzo dobrze) i koniec. :)
Wszystko co z curry musi smakować naj-le-piej !
OdpowiedzUsuńSięgam pamięcią do mojej ubiegłorocznej majówki - stres stres stres, trzymaj się dzielnie i powodzenia !
Aż dziwne, że soczewicę jadłam zaledwie 2x w życiu, bo przecież mi posmakowała... muszę kupić i zacząć się nią bawić ;)
OdpowiedzUsuńZ tą obecnością w matury faktycznie może być różnie, bo niby zaczynamy o 9, a tak naprawdę to dowiedziałam się, że mam być na 8:15 w szkole, czyli 45 minut stania i stresu, litości...
Na pewno spróbuję powtórzyć to Twoje dzieło ;) Zgadzam się z tym co napisała Daria. Chociaż co ja tu będę pisać, jak mi jeszcze zostały dwa lata... Wiem! Kochana dasz radę, napiszesz genialnie! Mocno będę trzymać za Ciebie kciuki podczas tych dni :D Na ten moment mocno Cię przytulam ''wirtualnie'' :*
OdpowiedzUsuńZdecydowanie porywam pomysł - u mnie tez takie rzeczy na co dzień, tylko bez tej pasty z soczewicy, ale i ją przemycę :)
OdpowiedzUsuńabsurdalny i śmieszny ten uciekający czas, śmiechu warty.
Przyciąga mnie zawsze, zawsze słowo 'curry' w różnego rodzaju daniach. I tutaj też mnie niesamowicie kusi! :)
OdpowiedzUsuńno przezentuje się tak pięknie, że aż szkoda go zjeść :<
OdpowiedzUsuń3h?! ech, powodzenia!
Chyba za rzadko jadam soczewice!
OdpowiedzUsuńJak teraz mam w końcu chwilę na takie obiady/śniadania/kolacje to obiecuję, że zrobię. Jeszcze się nigdy nie zawiodłam na Twoim przepisie.
OdpowiedzUsuńA ostatnio jadłam naleśniki z cytrynowym kremem z awokado inspirowane Twoimi <3
Moja miłość do strączków rozkwita. W końcu i ja się zakochałam podczas miesiąca miłości :P
OdpowiedzUsuńTa oliwka wygląda uroczo :]
W sumie to śmieszne, że dajemy sobie wmówić, że tak wiele zależy od czegoś co tak naprawdę o niczym nie świadczy. Matura to bzdura :)
O, na pewno spróbuje! Czas przekonać się do soczewicy :D
OdpowiedzUsuńWygląda bardzo apetycznie :)
OdpowiedzUsuńTrzymaj się i niech Cię stres nie wykończy- będzie dobrze, na pewno! Z tego, co czytam, to Ty akurat masz szczęście w życiu, więc jeśli nie wiedza, to to Cię uratuje!
OdpowiedzUsuńOmlet do wypróbowania:)
Zdecydowanie zbyt rzadko jadam omlety na wytrawnie. W ogóle od ostatniej podwójnie nieudanej próby ich nie jadam...
OdpowiedzUsuńNajważniejsze, to się uspokoić chociaż trochę, wtedy jakoś wszystko pójdzie lepiej, a przynajmniej mniej nerwowo ;) A mi pozostaje jedynie mocno trzymać kciuki xx
będzie dobrze z maturami, za duzo sie uczysz zeby bylo zle :D
OdpowiedzUsuńzapraszam: http://bonne-vivre.blogspot.com/