najśmieszniejszy punkt- z zewnątrz jest okej. statuetka sukcesu- w końcu tyle planów, spraw załatwiam. jeżdżę, poznaję ludzi, nawiązuję kontakty, realizuje się na wielu polach. ładna przykrywka a w środku wielka zgnilizna. uśmiecham się z zaciśniętymi zębami.
kalafiorowe placki z brzoskwiniami, awokado, tahini i chia
śmiejcie się- kalafior wygrywa u mnie wszystkie konkurencje na wszystkich płaszczyznach. jest wszędzie- przygotujcie się na sałatki, ciasta, dania główne i... pewnie coś jeszcze wymyślę. niech codzienna potrzeba kupna nowej główki mówi sama za siebie
[przepis- po prostu zwykłe ciasto na ulubione placki zmiksujcie z kalafiorem- może być surowy, gotowany, pieczony... wychodzi zawsze, wychodzi pysznie. wieczorem dodaję jeszcze trochę twarogu, też się sprawdza]
kocham twoje zdjęcia
OdpowiedzUsuńA ostatnio nie wiedziałam co zrobić z ugotowanym pozostałym z obiadu kalafiorem! W końcu zjadłam go po prostu samego, ale takie placki to chyba lepsze rozwiązanie :)
OdpowiedzUsuńJa też czasami kryję swoje emocje pod maską. Chyba każdy tak czasem robi.
OdpowiedzUsuńJa w tym roku koniecznie muszę spróbować pieczonego kalafiora!
Świetny pomysł na kolację!
OdpowiedzUsuńpolarois.blogspot.com
Placki z kalafiorem? Czas spróbować :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam Cię czytać, bo piszesz w sposób tak niezwykły, że nie mogę się nadziwić JAK można TAK dobrze pisać.. ;)
OdpowiedzUsuńa kalafiora też ostatnio ubóstwiam-w lodach szczególnie :)
Mam to samo xd
UsuńI kalafiory wielbię podobnie.
z pieczonym pewnie najlepiej będą smakować.. choć już sam fakt, że są z kalafiorem kusi mnie by jak najszybciej je spróbować! uwielbiam to warzywo (jak większość :D) :)
OdpowiedzUsuńczasem człowiek tylko przysłania swoje wnętrze, by nikt do niego nie dotarł i myślał.. 'wszystko w porządku, a nawet bardzo dobrze!' . jednak czy warto się tak kamuflować - wiadomo, niektóre sprawy może nie powinny ujrzeć światła dziennego (głównie dlatego, że my tego nie chcemy), ale czasem warto się otworzyć (i nie chodzi mi o bloga, tylko bliskich ;)). nie ma też co uciekać od pomocy, może i damy sobie radę sami, ale nie zawsze będzie tak łatwo i przeszkody mogą nas przerosnąć, a do nigdy nie prowadzi do szczęśliwego zakończenia...
Heej, nie ma co udawać kogoś innego! Nie ma co ukrywać swoich uczuć, wyduś to z siebie, a będzie Ci na pewno lżej! ;)
OdpowiedzUsuńKalafiora jeszcze nie próbowałam na słodko, ale na pewno coś wykomibnuję! :D
Bo kto powiedział, że sukces to wszystko? Piątka, ludzie mało wiedzą o spełnieniu. A przynajmniej "szara masa".
OdpowiedzUsuńTeż u mnie kalafiorowa inwazja ostatnio - pieczony deliszys :)
To co z pozoru wygląda ładnie i szczęśliwie nie zawsze jest takie w środku. Trzeba przetrwać i szukać czegoś, co to zmieni. I to jak najdokładniej!
OdpowiedzUsuńU mnie kalafior ciągle gości na obiedzie i kolacji, w omletach, nawet jajecznicy...
To przykre, że 'ludzie sukcesu' tak często okazują się być na prawdę nieszczęśliwi. I inni patrząc na ich piękne życie, dążąc do wyimaginowanego szczęścia, mogą wtłoczyć się w takie same ramy.
OdpowiedzUsuńAleż to bajecznie wygląda! :) Uwielbiam klimat jaki tworzysz słowami, a także zdjęciami! :)
OdpowiedzUsuńI również zainwestowałam w taką maskę. Przylgnęła na stałe. Już nawet nie odróżniam udawania od prawdy... A szama cacy :3
OdpowiedzUsuńJakbym czytała własne słowa, serio. A wszystko idealnie zwieńcza nerwica żołądka.
OdpowiedzUsuńMoże kiedyś będziemy normalne ?
Żyłam tak kiedyś.
OdpowiedzUsuńNa całe szczęście zdołałam się uwolnić.Czasem wciąż mam ochotę potaplać się w swoim bagienku rozpaczy, poużalać się nad sobą, ale wiem doskonale, że na dłuższą metę szczęścia mi to nie przyniesie.
Mam nadzieję, że Ty również odnajdziesz taką swoją własną równowagę, która będzie dla Ciebie komfortowa i będzie pozwalać Ci na życie w pełni.
placuszki z kalafiora-świetny pomysł! pysznie to wygląda:)
OdpowiedzUsuń