Gruszka w cieście drożdżowym, nadziana chałwowym kremem tofu*
przepis rzecz jasna od Maria'n. zgadnijcie, czy wyrosło ;)
*tofu, prażony sezam, miód
nie chcę robić żadnych podsumowań. czy ten rok był dobry? moja skrzywiona różnymi czynnikami opinia nie będzie obiektywna. z pewnością najważniejszy, najwięcej się o sobie dowiedziałam, najwięcej zrozumiałam i wytłumaczyłam. no i zmienił wiele, żeby nie powiedzieć- wszystko.
postanowienia? robić to co chcę, a nie to, co jest słuszne (bo któż może to stwierdzić?) i włączyć siemię lniane do diety, bo jest zdrowe ;) więcej nie chcę. sama będę wiedzieć, co dla mnie najlepsze
Ale nadziana!
OdpowiedzUsuńżyczę Ci samych dobrych decyzji i pomyślnego roku :)
Ostatnie zdjęcie na po prawej jest powalające! :D
OdpowiedzUsuńPyszne śniadanie na koniec roku.
Trzymaj tak dalej! ;*
życzę Ci wszystkiego dobrego w Nowym Roku, żeby od początku był szczęśliwy.. i jak najmniej błędów, a jak najwięcej dobrych decyzji. i lepszego snu! :)
OdpowiedzUsuńuwielbiam nadziane, pieczone gruszki <3
To nie jest śniadanie,to dzieło sztuki!
OdpowiedzUsuńWszystkiego dobrego! : )
proste cele najlepsze, nie zawiedziesz się sobą przynajmniej :)
OdpowiedzUsuńSzczęśliwego Nowego Roku!
OdpowiedzUsuńBoska ta gruszka!
OdpowiedzUsuńŚwietnie to wygląda !
OdpowiedzUsuńKochana udanego nowego roku :*
Masz rację - nie ma co robić podsumowań. Po prostu z uśmiechem i do przodu :)
OdpowiedzUsuńJestem pewna, że wyrosło :D Elegancka ta Twoja grucha.
Wow, jest faszyn, nie ma co! :)
OdpowiedzUsuńSzczęśliwego Nowego Roku!
Fajna gruszka :P
OdpowiedzUsuńJa w sumie nie piszę postanowień :]
Mmm taką nadzianą gruchą to bym zjadła z przyjemnością! :D
OdpowiedzUsuń